(wg H. Sienkiewicza) – Krwi, krwi, krwi! – krzyczał pan Zagłoba Na widok trupa pana Podbipięty. – Krwi! – zawrzasnęła zbaraska załoga A Litwin chwiał się, do belek przybity Święty Sebastian strzałami przeszyty. Słodki, niewinny, cichy, obojętny. Rycerz bez skazy, co jak smok gruchotał Czerń (co jest czerń? Dzisiaj nie ma czerni); Na jasnej twarzy ślad grotu i cnota, Której się Longin radośnie wyzbyłby Po tym, jak jednym ciosem zerwał trzy łby Ludzi, o których wierzył – że niewierni… Lecz przecież krew ta jest tak miła Bogu, Że zaraz kreskę w niebieskim rejestrze Zarabiał szlachcic siekąc tępych wrogów, Co tylko po to wchodzili w granice Słabej, lecz wiecznej Rzeczypospolitej, Aby się mogła na ich trupach wesprzeć. Kiedy Zagłoba pił mi
Hide player controls
Hide resume playing