Szli do stolicy chłopi w wielki głód Do Cara z prośbą i ze skargą szli I nieśli w darze pieśni chleb i miód Boże Caria chrani Przez matkę Rosję szli srebrzystych brzóz Gdzie Sankt Petersburg złotem kopuł lśni I Ojciec Wicher śpiew pokorny niósł Boże Caria chrani I doniósł śpiew ten tam gdzie czuwał Car Nad pomyślnością ludu swego dni Przez okna komnat chłopski chór się wdarł Boże Caria chrani Szedł od stolicy w kłus kozacki śpiew Wąsy i szable konie pełnej krwi Nieśli nahajek świst i Cara gniew Boże Caria chrani I chłostę kopyt brał pokornie grunt Bez słowa skargi i bez jednej łzy Aż doszli tam gdzie chłopski śpiewał bunt Boże Caria chrani Przez chwilę słychać było jeden chór A potem jeszcze komend krzyk: poszli! I się zaczęło garbowanie skór Boże Caria chrani Grzązł w porzuconych chlebach kopyt błysk I wsiąkał w ziemię miód z domieszką krwi Lecz ciągle śpiewał oćwiczony pysk Boże Caria chrani Bo wiedział Car czego nie wiedział lud Gdy okna stolic drżą bo ziemia drży Że co innego znaczy śpiew przez głód Boże Caria chrani Jacek Kaczmarski 1979
Hide player controls
Hide resume playing