Depresja demograficzna, jaka na dobre ogarnęła Europę, a w zasadzie wszystkie tzw. kraje wysoko rozwinięte, nie jest nieuchronną, dziejową koniecznością. Węgry rzuciły wyzwanie postępującej zapaści populacyjnej i notują już pozytywne rezultaty. Wprawdzie dalecy są jeszcze od osiągnięcia wskaźnika urodzeń 2,2 dziecka na kobietę, gwarantującego zastępowalność pokoleń, jednak postęp jest widoczny. Gdy w 2010 roku Fidesz obejmował władzę w Budapeszcie, Węgry należały do krajów z najniższym wskaźnikiem urodzeń – wynosił on wtedy 1,2. Dziś, po trzech kadencjach rządów Viktora Orbana, ten wskaźnik wynosi niemal 1,6. O tym, jak nad Dunajem walczą z katastrofą demograficzną, Afirmacji opowiada Árpád Mészáros, wiceprezes Instytutu na rzecz Demografii i Rodzin im. Marii K
Hide player controls
Hide resume playing