песня из кинофильма “Вертикаль“ Вершина ♫ Здесь вам не равнина - здесь климат иной. Идут лавины одна за одной, И здесь за камнепадом ревет камнепад. И можно свернуть, обрыв обогнуть, - Но мы выбираем трудный путь, Опасный, как военная тропа. Кто здесь не бывал, кто не рисковал - Тот сам себя не испытал, Пусть даже внизу он звезды хватал с небес. Внизу не встретишь, как не тянись, За всю свою счастливую жизнь Десятой доли таких красот и чудес. Нет алых роз и траурных лент, И не похож на монумент Тот камень, что покой тебе подарил. Как Вечным огнем, сверкает днем Вершина изумрудным льдом, Которую ты так и не покорил. И пусть говорят - да, пусть говорят! Но нет - никто не гибнет зря, Так - лучше, чем от водки и от простуд. Другие придут, сменив уют На риск и непомерный труд, - Пройдут тобой не пройденый маршрут. Отвесные стены - а ну, не зевай! Ты здесь на везение не уповай. В горах ненадежны ни камень, ни лед, ни скала. Надеемся только на крепость рук, На руки друга и вбитый крюк, И молимся, чтобы страховка не подвела. Мы рубим ступени. Ни шагу назад! И от напряженья колени дрожат, И сердце готово к вершине бежать из груди. Весь мир на ладони - ты счастлив и нем И только немного завидуешь тем, Другим - у которых вершина еще впереди. W górach Tu każdy swój szczyt odnajdzie wśród chmur, kamienne potoki spływają tu z gór, tu krok nieostrożny i już lecisz w przepaść jak głaz i można niejeden obejść próg, lecz nam się zachciewa trudnych dróg jak marszu w pierwszej linii w wojny czas... Kto z losem tu mógł za bary się brać ten wie, co jest wart, ten wie, na co go stać, bo choćbyś tam w dole odwagi miał w sobie za stu, na dole tam nie znajdziesz, nie, przez całe szczęśliwe życie swe ni jednej dziesiątej tych trudów, tych cudów, co tu! Wśród kwiatów i wstąg nie będą cię nieść, z gładkości drwi nagrobnych rzeźb ten kamień, co spokój wieczysty być może ci da i tylko jak znicz, coświt, co świt zapłonie dla ciebie w słońcu szczyt, któregoś nie zdobył i który zwycięsko wciąż trwa. I niech mówią i niech kraczą niech, świat w marszu pożegnać mniejszy grzech, niż sadłem sę w miękkim piernacie zadławić wśród snu, a znajdą się i tak i tak ci, którzy twój podejmą szlak i dojdą do celu i w piersiach nie braknie im tchu. A wisząc u pionowych ścian na traf szczęśliwy nie licz tam, prezentów od losu nie zyskasz tu ty, ni twój druh, licz tylko na swe ręce dwie, na dłoń przyjaciela i módl się, by była łaskawa wam lina wiążąca was dwóch. I stopnie rób i wytęż wzrok i cofać nie próbuj się nawet o krok, a w chwili zwycięstwa, gdy serce rozśpiewa się zbyt, zachłyśnij się radością swą nim zaczniesz zazdrościć temu, co zaczyna marsz i niezdobyty przed sobą ma szczyt...
Hide player controls
Hide resume playing